Skip to main content

UOSABIAŁ MIŁOŚĆ BOGA I BLIŹNIEGO

Father Michael J. McGivney seated in studio rectory setting, dressed in a long cassock, seated in high-backed upholstered chair, opened book in lap.
Father Michael J. McGivney seated in studio rectory setting, dressed in a long cassock, seated in high-backed upholstered chair, opened book in lap. Feet by hassock, newspaper on floor. Photo attributed to John J. Tierney. 1870-1880 Source: Knights of Columbus Multimedia Archives Multimedia Archives filename: kc20120410lj18.jpg

Ksiądz McGivney cieszył się zaufaniem i był przystępny zarówno dla możnych, jak i prostych ludzi. Potrafił jednoczyć się w bólu z pogrążonymi w żałobie, a także nieść radość i pomoc potrzebującym. W jego rozumieniu wiara była darem, który powinien cenić każdy katolik. Nie istniały dla niego żadne ludzkie granice, które ograniczałyby miłość i troskę dobrego, łaskawego Boga. Na przekór ówczesnym antykatolickim nastrojom ks. McGivney chciał, aby katolicy zachowali swoją wiarę i aby mogli się rozwijać. Często opuszczał mury kościoła, aby stać się orędownikiem swoich parafian podczas rozpraw sądowych, aby ich rodziny nie były rozdzielane. Życzliwie współpracował z wyznawcami innych wyznań chrześcijańskich, w tym także z prominentnym pastorem z New Haven. Organizował również przedstawienia oraz jarmarki otwarte dla wszystkich.

Można śmiało powiedzieć, że ksiądz McGivney wyprzedził swoje czasy, realizując ogłoszone niemal sto lat później przez Sobór Watykański II „powszechne wezwanie do świętości”, które obejmuje zarówno świeckich, jak i duchownych. Tym samym ucieleśniał on początkowe słowa dokumentu soborowego Gaudium et Spes:

Radość i nadzieja, smutek i trwoga ludzi współczesnych, zwłaszcza ubogich i wszystkich cierpiących, są też radością i nadzieją, smutkiem i trwogą uczniów Chrystusowych; i nie ma nic prawdziwie ludzkiego, co nie miałoby oddźwięku w ich sercu.

Obrońca katolickich rodzin

Ksiądz McGivney, jako człowiek czynu oraz praktycznego myślenia, zdawał sobie sprawę, że dążenie do świętości nie polega na dystansowaniu się czy oddzieleniu od ludzi i ich problemów. Rozpoczynając posługę kapłańską w kościele pw. Najświętszej Maryi Panny w 1878 roku, troszczył się przede wszystkim o dobro – tak duchowe, jak i doczesne – dużej społeczności Amerykanów irlandzkiego pochodzenia oraz katolickich imigrantów, którzy tłumnie przybyli do New Haven.

Był to czas szczególnie trudny dla katolików, gdy wielu pracodawców stosowało zasadę „Irlandczyków nie przyjmujemy”. Imigranci często musieli najmować się do najniebezpieczniejszych prac w kopalniach, fabrykach, czy przy budowie linii kolejowych. Wypadki, choroby i przepracowanie prowadziły często do przedwczesnej śmierci żywiciela rodziny, pozostawiając żonę i dzieci bez środków do życia, jak również bez zabezpieczeń socjalnych.

Jego rozwiązanie: Rycerze Kolumba

Ksiądz McGivney sam przeżył ciężkie czasy jako najstarszy z trzynaściorga dzieci, z których sześcioro zmarło w młodym wieku. Po ukończeniu szkoły podstawowej przez trzy lata pracował z ojcem w fabryce, i właśnie to doświadczenie ukształtowało w nim poczucie głębokiej solidarności z ludźmi pracy oraz ich rodzinami. Na własnej skórze doświadczył też skutków śmierci żywiciela rodziny. Jego ojciec zmarł bowiem w 1873 roku. Młody Michael musiał opuścić seminarium, aby zatroszczyć się o rodzinę, zanim mógł wrócić na studia.

Wszystkie te doświadczenia – widziane przez pryzmat wiary – ukształtowały człowieka, który w odpowiedzi na wiele problemów, z którymi musieli mierzyć się jego parafianie, powołał do istnienia Rycerzy Kolumba. Nieco ponad cztery lata po rozpoczęciu posługi wikariusza w parafii pw. Najświętszej Maryi Panny, zebrał w podziemiach kościoła grupę mężczyzn, aby założyć nowe stowarzyszenie bratnie, którego celem było niesienie pomocy mężczyznom i ich rodzinom w potrzebach zarówno duchowych, jak i doczesnych.

Miłosierdzie, Jedność, Braterstwo

Zakon został utworzony jako stowarzyszenie bratniej pomocy. Niemniej, ksiądz McGivney oraz ludzie, których zgromadził, dostrzegali „wyższe powołanie” wyrażone w trzech głównych zasadach Zakonu: Miłosierdzia, Jedności i Braterstwa. Ksiądz McGivney patrzył na nie niczym na trzy nogi stołu, z których każda była zależna od drugiej, a jednocześnie każda miała kluczowe znaczenie dla zachowania równowagi całości. Każda z tych zasad pomagała katolikom z Connecticut zachować wiarę i wspierała realizację ich osobistych, obywatelskich i społecznych potrzeb.

Miłosierdzie — Św. Paweł pisał, że największą ze wszystkich cnót jest miłosierdzie czy też miłość. We współczesnym rozumieniu znaczenie tych słów zostało wypaczone. Miłosierdzie jest bowiem czymś więcej, aniżeli samo udzielanie pomocy potrzebującym. Podobnie miłość jest czymś więcej niż romans. To, co naprawdę znaczą te słowa, to: chęć dobra drugiej osoby ze względu na nią samą, nawet jeśli dla mnie oznaczałoby to cierpienie. Oto miłosierdzie, miłość, jaką Jezus ofiarował nam na krzyżu. My również powinniśmy podchodzić do każdej osoby z taką samą miłością i miłosierdziem.

Jezus dał nam nowe przykazanie: „Miłujcie się wzajemnie tak, jak Ja was umiłowałem” (J 13,34). Ta nowa miłość w Chrystusie, wyrażana przez realizację licznych programów, inspiruje Rycerzy do wyciągania pomocnej dłoni w kierunku potrzebujących nie tylko w najbliższym sąsiedztwie, ale także w całej miejscowości, w całym kraju i wreszcie – na całym świecie.

Jedność — Nikt z nas nie jest w stanie sam uczynić tyle dobra, ile możemy zrobić, gdy działamy razem. Rycerze, zjednoczeni w wierze, wspierają się wzajemnie w chwilach radości i smutku. Tworzą sieć złożoną z mężczyzn i ich rodzin zaangażowanych w budowanie domowych kościołów pełnych wiary i miłości oraz współpracują z kapłanami, wspierając parafie w realizacji misji ewangelizacyjnej. Mówiąc słowami jednej ze współczesnych księdzu McGivney’owi osób: „Jedność celu, jedność działania i jedność wiary tworzą trójcę, która czyni z Rycerzy Kolumba potężnych orędowników na rzecz dobra, strażników porządku, obrońców wiary i wartości w społeczeństwie”.

Braterstwo — Organizacja Rycerzy Kolumba dostarcza mężczyznom czegoś, czego zbyt często brakuje w dzisiejszym pełnym podziałów społeczeństwie, a więc autentycznej braterskiej wspólnoty przeżywanej w radach, parafiach, w przestrzeni wirtualnej oraz we wspólnej wierze i wartościowych działaniach. Działając razem, poznajemy prawdziwość biblijnego stwierdzenia: „Żelazo żelazem się ostrzy, a człowiek urabia charakter bliźniego” (Prz 27,17). Już na początku istnienia Zakonu wezwano Rycerzy do świadczenia o „Złotej Regule, która stanowi istotę braterstwa”.

Wizja księdza McGivney’a dotycząca założonych przez niego Rycerzy zmieniła życie milionów ludzi, a niezliczonym rzeszom przyniosła nadzieję i uzdrowienie. Ponad 130 lat po śmierci duszpasterza, jego wizja pozostaje naszą misją.

Dalej: PRAKTYCZNA WIZJA